Posty

 depresja je mnie na śniadanie, przecieram oczy ze zdziwienia odwieczna walka metodą prób i błędów dziś wstanę, jutro się położę i zgniję świat jest piękny, słyszysz ten szum morza? zamknij oczy, znów nie ma nic mój mózg się zmienił, elastyczność przekształca się w elektryczność napięć w moim ciele wciąż koło zamknięte mimo tylu postępów  wraca i wraca i wraca  płynę w przestrzeń trucizny już się nie boję

obserwatorium

czasem się czuję jakbym znikała obserwując świat stała się niewidoczna i mogła obserwować wszystko, co dzieje się bez konieczności mojego udziału śpiew ptaków, ich lot, przystanek na drzewie ludzie poruszający ustami i wydobywający słowa być może piękne, być może upadlające ich wzrok, który czasem mówi jak wielką pustkę noszą w sobie to jak zaczynam ich widzieć i moment, w którym znikają z pola widzenia widzę te chmury, które płyną po niebie nieustannie słońce, co grzeje nam duszę przepiękne, napełniające wnętrze ciepłem dźwięków i tonów,  melodię wznoszącą w otchłań kosmiczną te wszystkie nieodkryte westchnienia zachwytu szybkiego i przemijalności nieskończonej szum drzew i świst liści, które poruszył wiatr a co nas porusza?
jestem jak piorun, co uderza w ziemię i rozpuszcza swoją energię po niej uziemienie
Jestem kompletnie bezsilna.

zwierciadło duszy

 - gdy pytają, czemu nie patrzę w oczy -  patrzę w swoje oczy i widzę tylko wielką rozpacz, wojnę, chaos, najniższe emocje pustkę, która aż kłuje w serce płacz nieokiełznany, samotność nieopisaną  tak wielką otchłań nicości, która pochłania w całości
ból, który sprawia, że nie potrafię ustać, powala mnie na podłogę i karze leżeć utrudniający oddech paniczny strach, reagujące ciało aż nadto  drgawki, których nie mogę okiełznać, głowa staje się ciężka świat zwalnia, wdech, wydech, wdech, wydech upadam ciemność i lekkość w jednym  omdlenie z nadmiaru emocji, z nadwrażliwości, z wszystkiego co niezgodne  wstaję, nogi nie wiedzą co to mięśnie oczy pulsują, bladość, niedokrwistość, braki wszelakie w głowie mur, który nie może runąć

wraca znów

ten kurwa jeden nieodebrany telefon nigdy nie dzwoniłeś a zrobiłeś to miesiąc przed swoją śmiercią a ja nie odebrałam

ajs erp ed

mijają kolejne lata, nie mam pojęcia co dzieje się w tej czasoprzestrzeni obracam się wciąż za siebie i nie umiem określić czy śnię, czy wegetuję zapętlone koło zdarzeń, myśli, reakcji i emocji, które zaciska mi się na gardle niezrozumienie mnie, świata, tego całego chaosu weszło mi w krwioobieg strach obezwładniający racjonalne myślenie, drżące ręce i palące łzy czasem to już słów mi brak, a myśli wprowadzają mnie w wirtualną własną chujoprzestrzeń
Halo, gdzie jestem? czy ktoś zgasił światło? czuję pustkę przeszywającą moje ciało krew pulsuje mi, wrze w żyłach nie mogę przełknąć śliny nie mogę wziąć oddechu kto mi zrobił te blizny? czy krwiste łzy wypływające to normalność? obracam się, idę, nikogo nie poznaję chcę wrócić, gdzie się podziały moje dłonie? dlaczego wszystko mi się rozmazuje? nie pamiętam nic już, wszystko wydaje się obce

ptsd

rozpadam się, rozpływam w nicość niepojętą ludzkim umysłem ataki, które towarzyszą mi już są jak codzienność rytuał, którym niedawno było tylko wypicie kawy dziś jest rozmazanym obrazem zwymiotowanym śniadaniem napadem panicznych wstrząsów trzęsieniem tak nagłym jak ziemi  potokiem łez osłabieniem organizmu wyniszczeniem w każdy dzień długotrwałym epizodem zniszczenia