Osamotnieni z wyboru
I przyglądam się każdej żyłce na ręce, która ruszała się tylko dzięki mnie
Wciągnę Cię do środka, wpuść mnie
Jesteś moim pacjentem, a ja Twoim
Odnaleźliśmy się w swoich słabościach, które pokazywały jedynie mocne strony
Oczy lśniły nam nadzieją, iskrą pełną wiary
Popełniliśmy wiele błędów, jakby przeciw sobie
A gdy zrozumieliśmy, że żyjemy nawzajem sobie, zaczęliśmy się mijać
Kochaliśmy się czymś więcej, niż tylko miłością
Nie nazwałabym tego czymś innym, jak boskim
Omal nie tracimy siebie z byle powodu
Jesteśmy jak dryfujące kłody na przestrzeni oceanu
W wielkim świecie



Komentarze

Popularne posty z tego bloga