ptsd
rozpadam się, rozpływam w nicość niepojętą ludzkim umysłem ataki, które towarzyszą mi już są jak codzienność rytuał, którym niedawno było tylko wypicie kawy dziś jest rozmazanym obrazem zwymiotowanym śniadaniem napadem panicznych wstrząsów trzęsieniem tak nagłym jak ziemi potokiem łez osłabieniem organizmu wyniszczeniem w każdy dzień długotrwałym epizodem zniszczenia