Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2021

ptsd

rozpadam się, rozpływam w nicość niepojętą ludzkim umysłem ataki, które towarzyszą mi już są jak codzienność rytuał, którym niedawno było tylko wypicie kawy dziś jest rozmazanym obrazem zwymiotowanym śniadaniem napadem panicznych wstrząsów trzęsieniem tak nagłym jak ziemi  potokiem łez osłabieniem organizmu wyniszczeniem w każdy dzień długotrwałym epizodem zniszczenia

żegnaj

Znowu czuję się jak więzień we własnym ciele skrywam się Nie umiem wyjść na zewnątrz  to światło razi mnie, kurczę się potrzebuję pomocy, ale nie mogę mówić  wewnątrz siedzę i żyć nie umiem ale z uśmiechem wciąż pytam, w czym pomóc? postawiłam mur sama ze sobą, cztery ściany  w środku zmęczona ja, bez wyjścia  już ciężko mi przychodzą ciężkie emocje to jak niemy krzyk lub obojętność poza skalą  już nie chcę czuć nigdy więcej nic