Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2017
Gdy przyjdzie czas by pójść gdzieś tam, gdzie żyjący na ziemi nie chodzą, nie roń łez, uśmiechnij się, coś się kończy aby coś miało szansę się zacząć. To jak balet, w którym będę tańczyć wieczną rolę. Witam Cię w moim przedstawieniu, które znajduje swój ustronny koniec. Nie martw się, spotkamy się tam, gdzie każdy z nas zmierza, ale zapomina w jakim celu. Mamy to, czego inni dostrzec nie mogli. Zostaliśmy ocaleni przez samych siebie. Wieczna kraina piękna otula mnie swoim pierzem otchłani.
Kiedy odejdę gdzieś tam, gdzie świat jest wreszcie całkowicie piękny, wypiję w końcu gorącą kawę. Wszelkie słupki serotoniny przekształcą się w niekończący się hedonizm.
Melatonina mi zanika, boję się już mówić nie, melatropina wypływa mi oczyma, wredna suka. Glukagon w dupie ma ten cukier, którego nie mam. DHEA sprawia, że już wcale nie jem. Dopamino, kim jesteś?
Niedobór serotoniny, nadmiar kortyzolu.  Piję kolejną zimną kawę, powielam znowu ten banalny melodramat. Chemiczny proces samodestrukcji 
Zostaliśmy wybrani, twory chorej wyobraźni Zniszczeni przez ich codzienność, nieporadność duszy Nikt nam nigdy nie odpowie ,,dlaczego?'' Nasze życie jest chwilą, która szybko przemija Chwile są krótkotrwałe, szybko przychodzą i szybko odchodzą Gramy różne role, melodramat
Słyszę swoje serce, bije jak bity w moich słuchawkach Jak myśli obijające się o skorupę mózgu, miażdżące moją czaszkę Zamykam oczy i milknę, to nazywa się przepaść Odkryliśmy prawdę, a musimy siedzieć cicho Świecie, czym się stałeś?
Mieszam wodę z łzami, słony posmak Otulona wiecznie raniącą pierzyną W miłe i muskające serce kolce Każdego dnia tygodnia kaleczę się własnymi myślami W mojej głowie chore wizje, tnące w pół moje dobre życie Odwieczna walka stanowiąca synonim dobra Kim jesteśmy, kiedy robimy krzywdę? Diabeł tkwi w szczegółach, nie kocha Cię, kocha sprowadzać Cię w dół W miejsca tak ciemne, gdzie Ty nie wiesz jak tam oddychać Zabiera mnie tam, a ja tylko uciekam i nie oglądam się za siebie Przecina mi żyły w nadgarstkach i wbija mi brzytwę w biodra Zostawia długą linię życia na mojej cienkiej skórze Krwawię kiedy nikt nie patrzy, uśmiecham się kiedy wszyscy patrzą Woda wymieszana z krwią zamienia się w wino, wypijam je i odpływam Tam gdzie nie ma Ciebie i mnie, i świata, który trzyma się z Ciemnością Jest tylko błękit najjaśniejszego nieba, iluzja.