Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2019
5 próba odnalezienia siebie wyzwolenia się zasięgnięcia wewnętrznego spokoju ciszy rozpaczy
kawa xanax prozak jazda

cisza

nastała cisza tak okrutna i milcząca, trudna do zniesienia dokładnie znam jej melodię, każdą nutę po nucie przeszywa mi ciało kalecząc każdą bliznę na nowo ciągle wyjmuje mi szwy, które ledwie zarosły tnie dokładnie po linii zrośnięcia się rany krew płynie mi po udzie, brzuchu, nadgarstkach wielokrotnie zamilkłam i nie wiem, co powiedzieć

recykling

Chodzę boso po zimnych kafelkach stworzonych z odpadów mojego serca krystaliczna kropla wewnętrznego niepokoju obmywa mi twarz i dłonie dźwięk ciszy wypełnia mój głęboko zakorzeniony chaos i strach a w mojej głowie ciągle tylko głośne milczenie od wielu lat
Blizny na moich tkankach podskórnych przypominają mi za każdym razem gdy temperatura ciała wrze i topi się że mimo ciągłego dorastania emocjonalnego dziecko z kiedyś przypieczętowane do mnie jest już na stałe
Czasem chciałabym żyć tak szybko i niepostrzeżenie że nie zatrzymuję się w centrum miasta gapiąc się w niebo i myślę sobie, że te lecące ptaki wyglądają jak pływające serca żywych, pięknych istot, które wydają cudowną melodię dla mojej duszy tylko przejść i ich nie zauważyć, czasem pragnę nie widzieć
i kiedy już tylko milczę, wiem, że poddałam się słuchając muzyki, która kołysze moją duszę powoli spalam się, patrząc przed siebie obserwując każdy przejeżdżający samochód kroki wszystkich tych zmęczonych ludzi wiem, że pustka wewnątrz mnie pochłonęła mnie i już tylko milczę nie otwieram ust, kiedy potrzebuję, by coś powiedzieć i utrwalić te słowa na wieki schowałam się w bezpiecznej przystani zwanej samotność
Uczucie, które nie daje mi wewnętrznego spokoju jest dość ciężkie to jakbyś zobaczył tak cudownie piękny, szumiący, lazurowy ocean i chciałbyś w nim popływać, unieść się na tafli fal i patrzeć w rozgrzane słońce i niebo pełne błękitnej poświaty dającej ukojenie w czymkolwiek Ci potrzeba i nagle coś idzie nie tak, czujesz, że ten ocean jest za ogromnym tworem na Twoje myśli i starasz się chronić tę myśl, że nie umiesz pływać, i ten cudownie piękny, szumiący, lazurowy ocean pochłania Cię właśnie w całości, ograbia z jakichkolwiek nadziei, wiary, że potrafisz pływać chcesz wziąć oddech powietrza, ale Twoje usta zatapiają się i bezwiednie toniesz
już wyczerpuję swoje zasoby zbierane przez lata, by nieść coś więcej, niż pustkę chciałam być dobra, pomóc, dać nadzieję, że to wszystko jest lepsze, niż się wydaje ale dzięki szumowi oceanu wiem, że nigdy nie będzie nic lepsze niż to co wyobrazimy sobie w naszej głowie pełnej pięknych scen, które nigdy się nie zrealizują
Boli mnie każde niewypowiedziane słowo, które powinno ujrzeć światło dzienne boli mnie obojętność i dźwięk ciszy rozrywający nawet najtrwalsze serca znalazłam się w punkcie życia, gdzie nie umiem uspokoić nawet własnych drżących dłoni myśli gonią mnie we własnym umyśle, a ja nie wiem gdzie się już chować pośród tych skrytek, wszystkie już znam życie mamy jedno, a dalej nie umiemy wybaczać, kochać, akceptować moja naiwność zaskakuje nawet mnie, gdy myślę, że mogę cokolwiek zrobić a może to nadzieja, która jak mi się wydawało umarła już dawno wiem, że w każdej chwili mogę zniknąć, ale do siebie nie wrócę już nigdy /dlaczego ludzi podzieliło już wszystko?
największą wadą z jaką człowiekowi najtrudniej się obyć jest wiara w dobro ludzkie, że każdy ma je w sobie ślepo wierząc, że ludzie mają w sobie coś pozytywnego i kiedy nagle cisza rozszarpuje Twoje delikatne serce wydrapuje Ci oczy, które zachodzą krwią, nie łzami zdajesz sobie sprawę żeś naiwny myśląc, że ludzi to obchodzi
Przyjacielu, niedługo mija rok odkąd Twoje życie zgładzono, odkąd postanowiłeś położyć kres swym pragnieniom, nadziejom, by więcej nie widzieć kolorów tak pięknych, że rozrywały Ci serce na strzępy niczym czarne kruki wyrwano Ci nadzieję, wiarę i potępiono tyle razy powtarzałeś, że wegetacja Cię pali żywcem i nie możesz odnaleźć drogi, która wiodłaby Cię ku pomyślności a nie ku śmierci jeśli myślisz, że to wszystko jest takie łatwe, że ludzie zapomną i nie będzie już nic po tym, i wróci harmonia to pokładam w tym nadzieję, że masz tam to wszystko czego tutaj nigdy nie mogłeś przysposobić myślę, że potrafię jakkolwiek poukładać po tym myśli, bo pewnego razu podziękowałeś mi za piękną przyjaźń i cieszę się, że mogłam być nieliczna, która pokazała Ci świat, który jest pełen radości, wdzięczności, dobra, pozytywnych emocji dać Ci nadzieję, wiarę i odwieść Cię od myśli, że cały świat jest zły ale to nie daje mi żadnej satysfakcji, jedynie chwilowy uśmiech boję się pożegna
Tak trudno mnie złapać, zatrzymać, powoli wejrzeć wgłąb mojej duszy moja głowa to nieustanna karuzela, więc wciąż kręcę się wkoło a kiedy poznasz mnie nieco bliżej doskonale wiesz, że dzień w dzień płonę wypalam się i dławię własnym popiołem życie to szalony nonsens
Ja Tobie wybaczyłam, ale czy Ty będziesz potrafił wybaczyć samemu sobie?
wibruje mi w głowie od tych niedopowiedzeń, zamykania sobie umysłu  męczy mnie powstrzymywanie swoich emocji przed wybuchnięciem ich  czuję niepokój zbliżających się wydarzeń, które eksplodują mi w głowie ciężar lęku, który nigdy mnie nie opuścił na krok gdzieś wewnątrz mnie siedzę ja, krzycząca, że chcę wyjść z pancerza zasad, moralności, normalności, udawania wszystkiego tysiące kawałków, na które się roztrzaskałam podcinają mi żyły
nienawidzę bawienia się uczuciami, manipulacji kiedy kogoś szanuję, to nie zrywam mu skóry odsłaniając haniebnie jego duszę by wyrwać mu serce i pożreć je w całości
czuję taką dziwność, że straciłam umiejętność pisania na dzisiaj rozpłynęłam się pośród własnych wad nicość
Niebezpieczna jest nadzieja dla takich kobiet jak ja  kiedy zostaje już tylko ona moja dusza wisi na cienkiej nici  i kiedy się ona kończy kolejny kawałek mnie umiera wraz z nią ciężkie jest życie bez nadziei, ale przynajmniej nie pozostawia głupich złudzeń tkanych przez nieodpowiednich ludzi
Przeszywający ból promieniujący do każdego neuronu w moim ciele przypominający o tym, że nigdy nie będę już normalna  nawet moje ściany zaczęły pękać w kształt nadciśnienia krwi w żyłach pod moją skórą wszystko jest tymczasowe w niektóre noce budzę się i patrzę w ciemność, bo słońce razi moją duszę czuję się wolna tylko wtedy kiedy uciekam gdziekolwiek by znów zapalić papierosa, podjąć złe decyzje i nie żałować tego ani razu, gdy wrócę piękno jest zwariowane
'to samo miejsce, ten sam zmęczony strach'
Kiedy wydaje Ci się, że ludzie, którzy Cię otaczają chcą z Tobą być zawsze, mimo wszystko to nie odzywaj się pierwszy przez jakiś czas czasem jakiś czas zamienia się w wieczność i nagle dociera do Ciebie, że wszystko co miałeś to iluzja
Stoję na szczycie tego wieżowca i czuję, że zmierzam donikąd moje drogi przestały wieść mnie w dobrym kierunku zwiodły mnie na zbocze, z którego nie umiem się wydostać bez ekspresji jakie to zabawne, że czuję, że wewnętrznie umarłam kiedy się uśmiecham i czuję się pełna obłędu, gdy myślę, żeby wsiąść w auto i zobaczyć jak daleko mój ból może mnie zawieźć jestem poddenerwowana, gdy wiem, że znów zapalę papierosa ale to jedyne, czego chcę, by poczuć ulgę i wypuścić demony które jedzą mnie od środka od zawsze

2018

Dobra, mimo że nie robię jakichś podsumowań na koniec roku, to teraz jednak napiszę kilka zdań. Tamten 2018 rok jest już przeszłością. Ten 2019 rok jest już teraźniejszością. Oby wszystkim nam było wszystko dobrze.
1 stycznia. Księga otwarta.