Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2019

absurd ludzkości

wy, co nie umiecie pojąć czyjegoś szczęścia, życzący aby dyskretnie powinęła się noga, drugiemu kamieniem w głowę, słowem w serce, a postawą w samą duszę chore głowy, co nie potrafią pojąć, zrozumieć, docenić, wesprzeć cieszyć się z powodzenia drugiego człowieka, bez złośliwości i kąśliwości bez szyderstwa, które wtopiło wam się w samą skórę i zabliźniło na wieki uważacie niektórzy, żeście wierzący wielce i dobrzy niesamowicie bliźni bliski jak własne myśli, ale krytyka, życzenie by komuś było źle jecie jak chleb powszedni jesteście żałośni w ocenie innych, świata, ich poczynań taplacie się w głupocie, nietolerancji dla innych oraz wiecznej pretensjonalności macie tak wąskie klapki na oczach, że niepojęte dla was jest to, że ktoś jest szczęśliwy, zadowolony z siebie, spełnia się w każdym aspekcie boli was, że ktoś ma lepiej, więcej, bardziej, mocniej, cudowniej, szczęśliwiej zamiast skupić się na własnym życiu i na tym, by je polepszyć, a nie zgorszyć innemu w którym mome

terapia wstrząsowa

postanawiam sama wyleczyć się powolnie radykalnym sposobem, nagłego odcięcia przecięcia linii życia, zaczęcia nowego zaakceptowanie rozkwitanie utrzymanie
od zawsze nie robiły na mnie wrażenia tkliwe westchnienia żartobliwe słowa mające na celu rozbawienie głupców czegoś więcej zażądałam od życia łatwo nie było ze mną nigdy, jestem niebem i piekłem kiedy życie stawia mi opór, ja wychodzę mu na przeciw wytaczam cięższe działo kiedy życie prosi mnie o pomoc, otwieram swe serce i tulę je w miękkich ramionach zrozumienia i troski mimo, że napisałam to, nic wywnioskować nie można bo poezja to nie wprost na tacy rozmyślenia pod każdym słowem kryje się nikomu nie znana tajemnica którą zabiorę, aż do grobu #wieczność
bo ja w sobie zamykam się, gdy słońce wstaje nigdy nie powiem, jak naprawdę jest mam zbyt dumną twarz, wiecznie ukrywam się tańczę w głowie, chaos mam w oczach i ciszę na ustach trud czuję, gdy muszę odsłonić się, pokazać mnie nie wystawiaj mnie na próbę, bo od dawna nie korzystam z prób i szans
więdnę niczym kwiaty z mojego stołu otulone świeżą kroplą tlenu i minerałów codziennie dostarczane na nowo a pomimo tego, że mają wszystko czego potrzebują więdną co dzień na moich oczach usychają im liście, spadają płatki żółkną z przeminięcia i umierają na moich oczach tak zwykle jakby ich czas był wystarczający
gdy zasypiam, mój wirtualny duch staje nade mną gdy siedzę spokojnie i jestem w stanie medytacji łapie mnie za głowę i odmawia jakieś dziwne modlitwy moje ciało drży z przerażenia z oczu płyną słone, ogniem palące łzy usta krzyczą bezdechem, który pozostaje bez echa wybaw mnie, pokaż mi jak tańczysz odkryję w Tobie największe tajemnice i sekrety czytam ludzi tak łatwo jak pstrykam palcem elektrowstrząsy powtarzające się w Twoim ciele spowodowane moim wzrokiem przeszywającym każde tchnienie labirynt laserów milion podejrzeń wprowadzam w inny świat świadomości science fiction
Dlaczego dzielimy się na różnego rodzaju religie przelewając krew na każdą z nich, kiedy wszyscy pragniemy jednocześnie tego samego?. Cieszymy się z nieszczęścia innych i jest nam lepiej, kiedy komuś coś nie wychodzi. Czujemy się lepsi od innych, bardziej wartościowi i bardziej zasługujący na wszystko. Pustka, próżność i pycha. Przemyśl.
Wszystko ma swoje znaczenie, miejsce w ogromnej przestrzeni. Nic nie dzieje się bez przyczyny ani skutku. Zataczając swoje koło ciągle na nowo zrozumiałam, że to co nas otacza jest wynikiem tego, co chcemy przyciągnąć do siebie i swojego życia. Nasze myśli, marzenia, słowa, energia jak magnes daje nam to, o czym skrycie pragniemy. A gdy dwie cząstki tej galaktyki się przyciągną to nagle okazuje się, że jednak macie jakąś szczególną misję. Nie warto się wzbraniać, pozbywać tego, umniejszać ani rezygnować. Trzeba żyć i dać szansę sobie i wszechświatowi, że daje Ci to czego pragniesz.
pod załadowaną bronią spoczywają nasze umysły wibracje rozwalają nasze głowy pod presją a my zamilknęliśmy na wieki z oczu płynęła krew a my nie zrobiliśmy nic
i pojmiesz potęgę własnego organizmu  gdy zobaczysz własną krew na dłoniach i poczujesz strach przed sobą samym gdy zdasz sobie sprawę, że zawiodłeś siebie i znienawidzisz świat, który wbrew Tobie gdy ratowałeś własne życie, opuścił Cię i uznasz, że pozostawił na pewną śmierć gdy otuliłeś we własne ramiona swoją duszę i odkryłeś, że ciało od dawna jest w stanie rozkładu
i jedyne w co już wierzę, że czas nadaje znaczenie daj sobie go daj sobie czas by odnaleźć siebie i to po co biegniesz codziennie zwolnij, daj odetchnąć potędze swojego umysłu by nabrać sił i zmierzyć się w tej walce o siebie pozwól sobie zamilknąć gdy wokół jest chaos i przepych dusza i ciało niech na zawsze trzymają się blisko
a piękno umysłu i świata przerodzi się w potęgę silniejszą niż nasz ból rozkwitnie na zmarłym stosie wszystkiego i przeobrazi się w cudownie piękny bukiet kwiatów pól i łąk
zadziwiające, że gdy powiesz komusz prawdę on obrusza się i nagle jego kruchość znika i zamienia się w piekielne wspomnienie, zostawiające Cię z poczuciem winy. Prawda wyzwala, ale nie każdy jest gotowy ją przyjąć i odmienić swój los. Trwają ślepo w swoich marnych życiach, pozbawionych jakichkolwiek uciech i radości, bo wierzą, że są stworzeni by umierać, zamiast żyć. A kiedy tylko napomkniesz słowo ratujące duszę i ciało, oni odrzucają Cię mając za chama i prostaka.

odrodzenie

Ach, delikatna psychiko, która zrekonstruowałaś mi ogniste wnętrze w delikatny podmuch morskiej bryzy wiedz, że wyparcie nie oznacza zapomnienie emocjonalność pozwoliła mi tworzyć i wyrażać swój gniew teraz wiem, że każdą radę, którą dałam innym, powinnam dać sobie mój umysł to moja bezpieczna przystań, którą zarażono dawno temu kocham zachody bardziej, niż poranny początek życia powszechnego więc psychiko nie myśl, że władasz mną jak chcesz, bo to ja jestem tu władcą.