Otulone mokrą pierzyną oczy, patrzące w oddal nad przepaścią
Nie patrzę w dół, nauczona wiecznie patrzeć przed siebie i w górę
Moje skrzydła zostały ścięte przy narodzinach, lecz me serce nigdy zabite
Jestem człowiekiem, to jak miód na serce i puch otulający drobne ciało
Nigdy jednym z wielu, zawsze nielicznym
Słyszałam głos z tyłu, który kazał mi stać, gdy ja biegłam na cienkiej lince
Jak małe dziecko prowadzone przez diabła, wyrywam się i zdobywam góry
W tonącej nędzy otaczającego świata, dostrzegam kwitnące pąki
Przypatruje się w nie, w bezdechu, oddalając się od zła
To jak medytacja, hipnoza, totalne unicestwienie ciemności
Gdy prostuję plecy, każdy kręg strzela mi iskrami
Spoglądając na rozkwitające życie, na piękno dookoła moje oczy zachodzą ogniem
Drży moje ciało, w głowie nastaje głośna cisza
Gram melodie jutra, kiwam głową, otumaniona
Gdy chcę wrócić do domu, zastanawiam się którędy do niego?
Dziecko własnych marzeń, ambicji i planów, zabite na starcie
Moja nadzieja potraja się codziennie o trzy, bo umiera przy wstaniu z łóżka
Gdyby było to łatwe, nie doceniłabym momentu radości
Moim jedynym pragnieniem jest chcieć powiedzieć: ,,Kochanie, wracam do domu''.
Nie patrzę w dół, nauczona wiecznie patrzeć przed siebie i w górę
Moje skrzydła zostały ścięte przy narodzinach, lecz me serce nigdy zabite
Jestem człowiekiem, to jak miód na serce i puch otulający drobne ciało
Nigdy jednym z wielu, zawsze nielicznym
Słyszałam głos z tyłu, który kazał mi stać, gdy ja biegłam na cienkiej lince
Jak małe dziecko prowadzone przez diabła, wyrywam się i zdobywam góry
W tonącej nędzy otaczającego świata, dostrzegam kwitnące pąki
Przypatruje się w nie, w bezdechu, oddalając się od zła
To jak medytacja, hipnoza, totalne unicestwienie ciemności
Gdy prostuję plecy, każdy kręg strzela mi iskrami
Spoglądając na rozkwitające życie, na piękno dookoła moje oczy zachodzą ogniem
Drży moje ciało, w głowie nastaje głośna cisza
Gram melodie jutra, kiwam głową, otumaniona
Gdy chcę wrócić do domu, zastanawiam się którędy do niego?
Dziecko własnych marzeń, ambicji i planów, zabite na starcie
Moja nadzieja potraja się codziennie o trzy, bo umiera przy wstaniu z łóżka
Gdyby było to łatwe, nie doceniłabym momentu radości
Moim jedynym pragnieniem jest chcieć powiedzieć: ,,Kochanie, wracam do domu''.
Komentarze
Prześlij komentarz