Jestem już tak zmęczona codziennością. Trwam w jakimś kołchozie dziwnych zdarzeń, ciężkich dni i w morzu ataków tak obezwładniających, aż sztywnieje ciało. Każdy nerw w moim ciele jest nadszarpnięty, a ja czuję się bezsilna. Jakbym odbijała się od ścian, beznadziei i potępienia. Nie umiem znaleźć wyjścia z własnej głowy, wciąż odtwarzam te same schematy i krzywdzące tezy. Nie jestem sama, choć samotna się czasem czuję. Wielokrotnie nie dociera do mnie ile przeszłam, co doświadczyłam i jak bardzo może to zniszczyć.
depresja je mnie na śniadanie, przecieram oczy ze zdziwienia odwieczna walka metodą prób i błędów dziś wstanę, jutro się położę i zgniję świat jest piękny, słyszysz ten szum morza? zamknij oczy, znów nie ma nic mój mózg się zmienił, elastyczność przekształca się w elektryczność napięć w moim ciele wciąż koło zamknięte mimo tylu postępów wraca i wraca i wraca płynę w przestrzeń trucizny już się nie boję
Komentarze
Prześlij komentarz