Jestem już tak zmęczona codziennością. Trwam w jakimś kołchozie dziwnych zdarzeń, ciężkich dni i w morzu ataków tak obezwładniających, aż sztywnieje ciało. Każdy nerw w moim ciele jest nadszarpnięty, a ja czuję się bezsilna. Jakbym odbijała się od ścian, beznadziei i potępienia. Nie umiem znaleźć wyjścia z własnej głowy, wciąż odtwarzam te same schematy i krzywdzące tezy. Nie jestem sama, choć samotna się czasem czuję. Wielokrotnie nie dociera do mnie ile przeszłam, co doświadczyłam i jak bardzo może to zniszczyć. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga