Znowu mam somatyczne piekło, ściski w brzuchu, pod skórą, w klatce piersiowej, zawroty głowy, rozmazany obraz, płytki oddech, wrzącą krew w żyłach i oszalałe serce. Ponownie wraca bezsenność, ciągłe napięcie w ciele, które przeszło zbyt wiele. Prądy, które mnie przeszywają wcale nie należą do przyjemnych. Opadam, osuwam się po ścianie, rozpływam po podłodze, mój wzrok jest stagnacyjny, bez nadziei, zimny, beznadziejny, umierający, a łzy płynące z oczu parzące, jak kiedyś i dochodzi do mnie znowu, że nikt mnie nie uratuje. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga